kagraz66
2014-03-23 01:09 | (link dostępny po zalogowaniu) - Wcześniej były oczywiście diabły u Puszkina i Dostojewskiego. Ale w latach 20. ten motyw zagościł na dobre w rosyjskiej literaturze popularnej. Znawcy wymieniają dużo ponad sto tytułów. To nie przypadek... Zresztą wraz z nadejściem nazizmu ten motyw przenika na Zachód. Starczy wspomnieć choćby "Doktora Faustusa" Thomasa Manna - wyjaśnił gość Dwójki. Ale na czym polegała misja diabłów w Moskwie? Wiele wyjaśnia zaczerpnięte z Goethego motto: "Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro”. - Czyżby Moskwa i Rosja były tak strasznie przesiąknięte złem, że nawet te szatańskie postępowania wydawać mogą się dobre? - spytała retorycznie Hanna Maria Giza. - Pobyt Wolanda miał charakter sondażowy. I doszedł on do wniosku, że ludzie się nie zmieniają. Zepsuły ich może nieco problemy lokalowe. Chodzi zwłaszcza o lokal nr 50, którego mieszkańcy nieustannie znikają... To wyraźna aluzja polityczna - podkreślił profesor Adam Pomorski. - Diabłów nie widać, ale nieustannie manipulują one rzeczywistością. Podobnie jak agenci tajnej policji... Jest więc "Mistrz i Małgorzata" gorzką i groteskową satyrą na rzeczywistość polityczną, w której przyszło Bułhakowowi żyć. Ale czy tylko? Okazuje się, że największe problemy sprawia młodym czytelnikom, wpleciona szkatułkowo w główną akcję, przypowieść o Poncjuszu Piłacie i Jeszui. Swoista "ewangelia według Wolanda" i zarazem dzieło Mistrza odznacza się zupełnie inną poetyką i absolutnie poważnym tonem. - To przypowieść o charakterze podstawowym, skontrastowana z chaosem świata Bułhakowa - mówił profesor Pomorski. Ale cóż łączy te dwie rzeczywistości. - Chociażby puenta powieści: nie ma cięższego grzechu niż tchórzostwo - odpowiedział gość Hanny Marii Gizy. |
Dodaj link/komentarz...
Historia ostatnich odwiedzin: